Mustafa Al Shakarji najpierw dostał mandat w wysokości 250 dolarów australijskich. W marcu 2012 roku miał poruszać się po jednej z dróg w australijskim stanie Queensland z prędkością 88 km/h, podczas gdy obowiązujące ograniczenie wynosiło 60 km/h. Przekroczenie prędkości zarejestrowały policyjne fotoradary. Jednak mężczyzna uznał, że za żadne skarby nie zapłaci mandatu.
Od tego czasu Al Shakarji walczy z policją w sądzie. Jak podaje "Independent", może stać się pierwszym Australijczykiem, który zwrócił się ze sprawą mandatu do tamtejszego Sądu Najwyższego. Od początku procesu mężczyzna poniósł już koszty w wysokości 100 tysięcy dolarów australijskich (285 tysięcy zł). Jednak wciąż uparcie twierdzi, że nie jechał zbyt szybko i że mandat otrzymał niesłusznie.
Al Shakarji podważał również słuszność ulokowania fotoradarów. Jego zdaniem policja umieściła urządzenia w niewłaściwym miejscu, co powinno stanowić podstawę do unieważnienia mandatu. Mężczyzna przyznaje jednak, że wiele osób, w tym najbliższa rodzina nie może zrozumieć, czemu wolał wydać fortunę na sprawy sądowe zamiast zapłacić mandat. Wiele osób mówi mu wprost, że jest szalony.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.