Wolniewicz podkreślił, że jego nadzieje pokładane w tej partii legły w gruzach. Profesor zwierzył się, że po zwycięstwie PiS w zeszłorocznych wyborach parlamentarnych i prezydenckich wierzył, że partia Kaczyńskiego będzie dążyć do zneutralizowania radykałów i postawi na budowanie wspólnoty. Filozof wyraził rozczarowanie, że stało się zupełnie na odwrót, a Jarosław Kaczyński postawił na linię konfrontacyjną i "politykę awanturniczą".
Wolniewicz ma za złe szefowi PiS jego nienawistne przemówienia na 6. rocznicy katastrofy smoleńskiej. Dodaje także, że "patrzy z trwogą" na to, jak były premier wraz ze Zbigniewem Ziobro i Antonim Macierewiczem, których zalicza do "ekstremistów", zdobywają dominującą pozycję w partii. Jako jedną z najbardziej szkodliwych dla Polaków rzeczy wymienia powołanie nowej podkomisji ds. Smoleńska.
Gdyby Macierewicz potrafił uzasadnić swoją tezę, to byśmy ją znali. Jednak Macierewicz tego nie potrafi. Ta "komisja" od początku jest niewiarygodna - mówi. Jej członków określił jako "21 totumfackich stwarzających pozory".
Dziennikarz zwrócił uwagę, że Kaczyński "ma bzika" na punkcie Smoleńska, bo stracił tam brata. Profesor odpowiedział jednak tylko pytaniem "i co z tego? Czy tylko on jeden?". Na koniec związany z Radiem Maryja i "Gazetą Polską" filozof wyraził oburzenie z powodu sposobu upamiętniania Lecha Kaczyńskiego. Wolniewiczowi nie podoba się też używanie słowa "poległ" na tablicach poświęconych pamięci Lecha Kaczyńskiego.
Teraz serce internetu w jednej aplikacji. Bądź na bieżąco i pobierz w Google Playalbo App Store
Zobacz także:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.