Szpitale płacą po 400-500 złotych za przeprowadzenie jednego testu na obecność koronawirusa. W Internecie można kupić go zdecydowanie taniej, bo już za 140 złotych. Te ogłoszenia budzą słuszne podejrzenia.
Czym różnią się testy do samodzielnego wykonywania od tych, których dokonuje się w szpitalach? Tę sprawę tłumaczy portal tech.wp.pl.
Profesjonalne testy na obecność koronawirusa SARS-CoV-2, przeprowadzane w atestowanych laboratoriach za pomocą metody RT PCR, badają obecność kodu genetycznego wirusa w materiale biologicznym (np. wymazie z nosa)
. Testy, których reklamy można znaleźć m.in. na Facebooku, badają natomiast obecność przeciwciał IgG i IgM we krwi - informuje serwis.
Zobacz także: Koronawirus i głód. Dramatyczna sytuacja w Brazylii
Koronawirus w Polsce. Co mówią tanie testy?
Obecność przeciwciał wskazuje na to, że dana osoba została zakażona już jakiś czas temu. Wynik negatywny, a więc brak przeciwciał, nie oznacza, że badany na pewno nie jest zakażony koronawirusem.
Dodatkowo, znane są przypadki osób, które pokonały koronawirusa, a ich organizm nie wytworzył przeciwciał. Wyników testów zakupionych w internecie nie należy zatem traktować zbyt poważnie - nie są one w pełni rzetelne. Lepiej tego typu oferty omijać szerokim łukiem.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.