Mężczyzna zmarł w Tajlandii po tym, jak wypił niebotyczne ilości alkoholu. Jak podaje "Metro", w ciągu 36 godzin pochłonął ponad 20 butelek mocnego piwa, sporo wódki zmieszanej z energetykiem, kilka szotów i whisky z colą. Pić zaczął już na lotnisku, tuż przed odlotem z Manchesteru.
Ostatecznie doprawił się już na miejscu. Noc okazała się jednak zabójcza. Peter już się nie obudził. Martwego w łóżku znalazł go jego kolega.
*Badania zwłok ujawniły przerażającą prawdę. *W 100 ml moczu znajdowały się 452 mikrogramy alkoholu. Tymczasem śmiertelna dawka to 350 mikrogramów.
Jednym z powodów takiego upojenia mogło być mieszanie wódki z energetykiem. Dodatek sprawia, że konsumujący drinka nie odczuwa tak bardzo skutków wlewanego w siebie alkoholu. Tymczasem w krwiobiegu krąży go coraz więcej, co w ekstremalnych przypadkach może skończyć się śmiercią – tak jak w przypadku Brytyjczyka. Peter mógł nie być świadomy tego, jak bardzo jest pijany.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.