Samsung przeprowadził śledztwo i właśnie podał jego wyniki. Po serii testów producent wykazał, że bateria, którą umieścił w Galaxy Note 7 miała zbyt mało miejsca, aby poprawnie działać. W pierwszej wersji ogniwa niepoprawnie ułożono ujemne elektrody, a w drugiej użyto niewystarczającej ilości materiału izolującego. Dochodziło do spięcia, a w jego efekcie – do pożaru.
Samsung słono zapłacił za swój błąd. Według informacji BBC, akcja serwisowa ok. 2,5 mln telefonów kosztowała Koreańczyków 5,3 mld dol. (22 mld zł). Przedstawiciele firmy twierdzą, że wyciągnęli wnioski i w nadchodzącym modelu Galaxy S8 problemów z baterią już nie będzie.
*Wszystko zaczęło się we wrześniu ubiegłego roku. *Samsung wymieniał wadliwe urządzenia, ale one też płonęły. Doszło nawet do tego, że linie lotnicze zakazywały wnoszenia Note 7 na pokład samolotów. Ostatecznie zadecydowano o wstrzymaniu produkcji i zupełnym wycofaniu smartfona z rynku.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.