Proces nie pozostawił złudzeń. Budejkin spędził ponad miesiąc w areszcie, zanim stanął przed rosyjskim sądem. Przyznał się do wszelkich zarzucanych mu czynów już na samym początku. Podczas pierwszych przesłuchań twierdził jednak, że jest niewinny.
Bardzo dobrze wiedział, jak zmuszać nastolatków do okropnych czynów. Zaczął już w 2013 roku i od tego czasu świetnie nauczył się także, jak zacierać po sobie ślady - skomentował Anton Breido, jeden ze śledczych, którzy wpadli na trop Budejkina.
Gra zebrała ponure żniwo na całym świecie. Przypadki w Rosji nie były odosobnione. Ostatnio "wieloryb" dotarł nawet do Argentyny. Rosyjscy śledczy stoją jednak przed poważnym problemem.
Według policji Budejkin nie mógł działać sam. Problem w tym, że oprócz przyznania się do winy przed sądem, twórca zabójczej zabawy nie chciał wskazać swoich współpracowników. Śledczy dopuszczają też hipotezy o naśladowcach rosyjskiego socjopaty.
Wyrok jest jeszcze nieznany. Rosyjski sąd zdecyduje o nim w kolejnych tygodniach. Zważywszy jednak na fakt, jak wiele ofiar niesie za sobą działalność Budejkina, można spodziewać się, że będzie wyjątkowo surowy - donosi BBC News.
Umarły szczęśliwe. Dałem im to, czego nie miały w prawdziwym życiu: ciepło, zrozumienie, związek - mówił Budejkin w czasie aresztowania.
Według szacunków tylko w Rosji 150 dzieci popełniło samobójstwo z jej powodu. Gra polega na wykonywaniu na początku prostych zadań, które stają się coraz trudniejsze, aż po samookaleczanie. Każde osiągnięcie celu trzeba udokumentować zdjęciem. Ostatnim etapem jest targnięcie się na swoje życie. To warunek zwycięstwa w tej grze. Jeśli ktoś odmawia, "opiekun" danej osoby grozi, że ktoś po nią przyjdzie i pomoże jej umrzeć.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.