Egzaminy w coraz mniejszych miejscowościach. Krytycy tego pomysłu twierdzą, że mniejsze natężenie ruchu i brak skomplikowanych skrzyżowań to niepotrzebne ułatwienie dla kursantów. Nowych ośrodków, w których można zdać egzamin na prawo jazdy, utworzono w Polsce w ostatnim czasie ponad dwadzieścia.
Liczą się zadania egzaminacyjne. Te według Andrzeja Majewskiego, egzaminatora z Radomia, niczym nie różnią się w małych i dużych miastach. Do utworzenia oddziału WORD-u i przeprowadzania w danym mieście egzaminów wymagane jest jedynie, by w danej miejscowości były m.in. drogi dwujezdniowe o podwyższonych lub obniżonych dopuszczalnych prędkościach, skrzyżowania równorzędne, ze światłami i rondo.
Wolą zdawać w mniejszym mieście. Tylko w zeszłym roku egzamin w ośmiotysięcznym Zwoleniu zdawało 18 kursantów z odległego o 85 kilometrów Lublina i aż 114 osób z pobliskiego Radomia. Jednak według informacji podanych przez TVN24 "turystyka egzaminacyjna" wcale się nie opłaca, bo zdawalność w większych miastach jest większa niż w małych miejscowościach.
To jest skazywanie wielu, zazwyczaj młodych ludzi, po prostu na śmierć. To jest wydawanie wyroków na utratę zdrowia bądź życia przez nich. To tak, jakby uczyć pływania w wodzie po kolana - komentuje Maciej Wisławski, ambasador bezpiecznej jazdy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.