Tegoroczne wakacje z Aeroklubem Szwajcarii zakończyły się tragedią. Podczas jednego z porannych przelotów, największej atrakcji obozu, zginęło dwóch 14-letnich chłopców, a 17-letnia dziewczyna została ciężko ranna. W katastrofie samolotu zginął też, ponoć niezwykle doświadczony, pilot.
Rozbity samolot to niewielkich rozmiarów maszyna Piper PA-28-181 Archer II. W czasie kolonii w miasteczku S-chanf wykorzystywana była do "powietrznego chrztu" młodych uczestników wyjazdu - tłumaczy lokalna gazeta "Aargauer Zeitung".
Tuż przed feralnym lotem pilot wykonał 30-minutową podróż z dziećmi. Przez 35 lat, w czasie których narodowy aeroklub ugościł ponad 5 tys. dzieci, nigdy nie doszło do takiej tragedii. Wypadek nastąpił dzień przed zakończeniem obozu. W sobotę dzieci miały wrócić do domów.
Pilot był pracownikiem szkoły pilotażu Motorfluggruppe Oberengadin. Według jej przedstawiciela dzieci przewożone były w sposób maksymalnie bezpieczny.
Piloci nigdy nie robią w tym czasie ewolucji, nie ma też sztywno wybranego kierunku. Jedynym ograniczeniem jest pogoda i liczba osób w maszynie - mówi Christian Gartmann.
Poniżej zdjęcie wraku na zboczu góry Diavolezza.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.