Roger Stotesbury spadł z murku nad jednym z wejść do świątyni. Odwiedzał Laxmi Narayan wraz ze swoją żoną w piątkowe popołudnie. Miejsce, na które wdrapali się oboje, było niezwykle wąskie - pisze "Daily Mail". Zdaniem funkcjonariuszy policji w pewnym momencie Brytyjczyk stracił grunt pod nogami i runął z murku.
Uważamy, że próbował zrobić sobie zdjęcie w miejscu, które ma zaledwie metr szerokości - powiedział oficer miejscowej policji Prateek Kumar.
W momencie tragedii żona 58-latka stała dosłownie 2 metry od niego. Kobieta nie zgadza się z wersją podawaną przez policję i zaprzecza, by jej mąż zginął, robiąc selfie. Jednak policja twardo obstaje przy ustaleniach, że turysta spadł, kiedy manipulował przy aparacie, by uchywcić swoją twarz w obiektywie. Małżeństwo zwiedzało świątynię bez przewodnika.
Zaraz po upadku Brytyjczyk trafił do Raja Ram Hospital. Nie udało się go jednak uratować. Upadając na kamienne podłoże, złamał kręgosłup. Lekarze przeprowadzą teraz autopsję, by potwierdzić swoją wstępną diagnozę.
Małżeństwo z Buckingham wyruszyło w podróż życia w listopadzie 2016 roku. Miała potrwać rok, a Indie były ostatnim przystankiem Brytyjczyków. Wcześniej odwiedzili m.in. Europę, obie Ameryki, Australię. Byli aktywni w mediach społecznościowych.
Do Indii dotarli 9 października. W przyszłym miesiącu planowali wrócić do domu
Indie to mieszanka snów, barw, zapachów, skrajności, sprzeczności i świętych krów - napisał Roger Stotesbury w dniu przylotu do New Delhi.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.