O sprawie poinformował prokurator generalny stanu Maryland, Brian Frosh. Większość z informacji, jakich udzielił w wywiadzie dla AP koncentruje się na domniemanych przepływach finansowych, które trafiały do firm Trumpa, również od zagranicznych rządów.
Chodzi o jeden z hoteli należących do prezydenta. To obiekt mieszczący się w Waszyngtonie, na konta którego wpływają niemałe pieniądze z zagranicy. Według prokuratorów to konflikt interesów i zagrożenie dla bezstronności władzy w kraju.
Mamy interesy ekonomiczne, które są przedmiotem wpływów, ale najbardziej istotnym czynnikiem jest to, że gdy prezydent jest obiektem zagranicznych działań, musimy się martwić, czy kroki, które podejmuje - zarówno w kraju, jak i za granicą - są rezultatem płatności, które otrzymuje - powiedział Brian Frosh.
Pozew dotyczy także samego faktu posiadania firm przez Trumpa. Prezydent postanowił zachować ich własność. Powiedział przy tym, że przesuwa aktywa pod zarządzenie swoich synów w celu wyeliminowania potencjalnych konfliktów interesów.
Konstytucja Stanów Zjednoczonych tego zabrania. Nielegalne jest przyjmowanie prezentów oraz płatności z zagranicy przez prezydenta oraz rząd, chyba że zgodę wyrazi na to kongres. Adwokaci Trumpa bronią prezydenta twierdząc, że klauzula nie dotyczy transakcji po cenach rynkowych, jak płatności za pokój.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.