Matt Rush patrolował jedną z najruchliwszych dróg na Florydzie. Podczas objazdu usłyszał donośne szczekanie. Coś kazało mu się zatrzymać i rozejrzeć. Wtedy zobaczył wystawiony pysk jednego z psów uwięzionych w studzience kanalizacyjnej i od razu wezwał pomoc.
Nie mam pojęcia, jakim cudem usłyszałem to szczekanie - wyznał Rush w rozmowie z WESH.
Sposób, w jaki zwierzęta dostały się w śmiertelną pułapkę, pozostaje tajemnicą. Wiadomo jednak, że psy próbując uciec, szukały wyjścia przez ścieki kanalizacyjne. Można powiedzieć, że miały dużo szczęścia. Żaden z czworonogów nie miał obroży z adresem właściciela ani wczepionego chipa. Funkcjonariusza twierdzą, że psiaki były zdrowe i zadbane.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.