*Burza lodowa była przyczyną opóźnienia wielu lotów na lotnisku w Kansas City. *Jednak pasażerowie tylko jednych linii lotniczych musieli spędzić 12 godzin w samolocie. Weszli na pokład maszyny, która miała odlecieć do Los Angeles o 6.30. Mogli z niej wyjść dopiero po godzinie 18. Co więcej, pozostając wciąż na tym samym lotnisku.
Pasażerowie mieli polecieć do Kalifornii następnego dnia. Kolejny lot został także opóźniony. Samolot wystartował dopiero 34 godziny po pierwotnie planowanym wylocie. W ramach rekompensaty otrzymali kupon na 100 dolarów – informuje New York Post.
Linie lotnicze próbują się wytłumaczyć. Rzeczniczka Delty wyjaśnia, że odladzanie pasa startowego powodowało powrót samolotu do bram terminalu. Maszynę trzeba było oczyścić z lodu, co powodowało kolejne opóźnienia.
Część pasażerów starała się zrozumieć sytuację. Zdawali sobie sprawę, że warunki pogodowe nie są zależne od linii lotniczych. Inni byli jednak wściekli za sposób w jaki zostali potraktowani. Nie przeszkadzało im samo opóźnienie, ale to, że przez kilkanaście godzin byli zmuszeni siedzieć na pokładzie. Dodają, że po powrocie do terminalu, nie spotkał się z nimi żaden przedstawiciel przewoźnika. Dostali jedynie wizytówki z numerem do biura obsługi klienta.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.