Porozumienie nie przetrwało nawet kilku godzin. Ministerstwo obrony Turcji oskarżyło oddziały Kurdów o wielokrotne złamanie rozejmu. Turecki minister poinformował, że przeciwnicy przeprowadzili 14 ataków na jego wojsko. Dwanaście ataków miało mieć miejsce w Ras al-Ain w północno-wschodniej Syrii, jeden w Tal Abyad, a ostatni w regionie Tal Tamr.
Tureckie siły zbrojne w pełni przestrzegają porozumienia osiągniętego ze Stanami Zjednoczonymi - twierdzi minister obrony Hulusi Akar, którego cytuje agencja Reutera.
Kurdowie mieli użyć m.in. rakiet. Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan zapowiedział że jego wojska wznowią "Operację Źródło Pokoju", jeśli umowa o tzw. bezpiecznej strefie nie będzie przestrzegana. W jej ramach siły kurdyjskie muszą wycofać się z pasa granicznego rozciągającego się na długości 32 kilometrów, torując drogę do tego terytorium.
Doniesienia mediów z Syrii nie pokrywają się z wersją Turcji. Według francuskiej agencji AFP Turcja wznowiła ataki kilka godzin po ogłoszeniu zawieszenia broni. Jeden z nalotów miał miejsce w momencie, gdy konwój 200 ciężarówek zmierzał w kierunku Ras al-Ain, żeby ewakuować uwięzioną w tym mieście ludność cywilną.
Pięciu cywilów zginęło w nalotach na wioskę Bab al-Kheir, na wschód od Ras al-Ain - powiedział Rami Abdel Rahman, przewodniczący Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka.
Porozumienie o zawieszeniu broni zostało przyjęte w czwartek. Na jego mocy wszystkie operacje wojskowe mają zostać wstrzymane na 120 godzin. Stany Zjednoczone chcą pomóc w "uporządkowanym wycofaniu się wojsk kurdyjskich z tzw. bezpiecznej strefy na granicy", przekazał na konferencji prasowej wiceprezydent USA Mike Pence.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.