Brytyjce wycięto m.in. oczy, serce i mózg. Szpital twierdzi, że jej organy były nienaruszone, gdy ciało zostało oddane policji. Jednak Meksyk jest nękany przez przestępców i skorumpowanych lekarzy, którzy kradną organy, by później na nich zarabiać.
Brak narządów oznacza, że nie można było przeprowadzić sekcji zwłok i ustalić, w jaki sposób zmarła 41-latka. Jej rodzina jest załamana stanem, w jakim trafiło do nich ciało. Władze meksykańskie podały, że przyczyną śmierci był atak cukrzycowy. Kobieta zmarła zaledwie 12 godzin po przyjęciu do szpitala.
Meksykańskie władze obwiniają się nawzajem, ale nikt nie chce wziąć odpowiedzialności za kradzież organów. Szpital, do którego trafiła turystka ma bardzo złe opinie. Jak podaje "Daily Mail", 90 proc. pacjentów, którzy do niego trafiają umiera.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl