Adele nigdy nie była grzeczną dziewczynką. Jest do bólu szczera i urocza w swojej przyziemności. Jedna z najbardziej wpływowych osób na świecie po raz kolejny udowodniła, że niewielu może się z nią równać, jeśli chodzi o liczbę wypowiadanych przekleństw. Tym razem dała czadu na festiwalu Glastonbury.
Nie pomogły nawet oficjalne ostrzeżenia i błagania BBC. Artystki nie dało się ani powstrzymać, ani przewidzieć, kiedy powie coś niecenzuralnego. Transmitowany na cały świat koncert wprost naszpikowany był angielskimi słowami na "f", które Adele lubi wypowiadać w różnych konfiguracjach. Niektórzy byli mocno zszokowani jej zachowaniem, co można było zaobserwować na Twitterze po zakończeniu koncertu.
Internauci zgodnie przyznali, że Adele przydałby się tzw. "swear jar". Chodzi o popularny w Stanach Zjednoczonych i na Wyspach Brytyjskich sposób karania przeklinających dzieci - za każde brzydkie słowo do rzeczonego "słoika przekleństw" winna osoba wrzuca pieniądze. Ktoś na Twitterze zasugerował, że "gdyby ukarać w ten sposób Adele, uzbierana suma mogłaby zlikwidować problem głodu na świecie". Proponowano także cennik przekleństw i zwracano uwagę, że artystka zaczęła już przeklinać, a jesteśmy dopiero przy "Hello".
Czy Adele naprawdę przeklina aż tyle? Z pomocą w wyliczeniu brzydkich słów podczas koncertu pospieszył brytyjski "Mirror". Bulwarówka doniosła, że Adele przeklęła 33 razy w ciągu 90-minutowego koncertu, co daje jedno przekleństwo na każde 2,7 minuty. Biorąc pod uwagę, że przez resztę czasu śpiewa, a tekstom jej piosenek daleko do rapowych zwrotek, to naprawdę imponujący wynik.
Autor: Tomasz Wiślicki
Teraz serce internetu w jednej aplikacji. Bądź na bieżąco i pobierz w Google Play albo App Store.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.