Sklepy Publix zawiesiły wpłaty pieniędzy na cele polityczne. Sieć ogłosiła, że musi ponownie przeanalizować kryteria, zgodnie z którymi wspiera finansowo kandydatów na różne urzędy. Komunikat nadszedł po zmasowanej akcji protestacyjnej w placówkach Publix, która sparaliżowała część sklepów.
Ludzie odpowiedzi na apel w internecie i dołączyli do akcji. Wezwanie do bojkotu sklepów opublikował David Hogg - jedna z osób, którym udało się wyjść cało z krwawej masakry w szkole w Parkland, gdzie 14 lutego nastoletni Nikolas Cruz zabił 17 osób. Pomysłodawcę protestu w sklepach Publix oburzyła wpłata sieci na konto kandydata na gubernatora Florydy, którego wspiera National Rifle Association (Krajowy Związek Strzelecki). Organizacja ta ostro protestuje przeciw wprowadzeniu ograniczeń w USA dotyczących posiadania broni.
Bojkot miał trwać do momentu, w którym Publix wycofa poparcie dla Adama Putnama. Jednak dzień później David Hogg rzucił pomysł jeszcze innej formy protestu. 18-latek zaapelował, by ludzie "umierali" w placówkach handlowych Publix. Akcja miała polegać na wchodzeniu do sklepów i udawaniu ofiar strzelaniny. I tak się stało.
David Hogg położył się na podłodze w placówce w Coral Springs. Wraz z nim inni ludzie, którym także nie podobało się wsparcie Publixa dla Putnama. Każdy leżący trzymał słonecznik symbolizujący ofiarę strzelaniny w Parkland.
Według mediów sieć sklepów wpłaciła na konto polityka 670 tysięcy dolarów. To datki obejmujące trzyletni okres. 18-letni David Hogg dał się już wcześniej poznać jako lider ruchu sprzeciwiającego się łatwemu dostępowi do broni w Stanach Zjednoczonych. Po masakrze na Florydzie zorganizował m.in. marsz protestacyjny w Waszyngtonie. Publix to największa sieć sklepów spożywczych w USA należaca do pracowników. Pracuje w niej 190 tysięcy osób.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.