Ja, Ukrainka, po obejrzeniu filmu czułam nienawiść do Ukraińców i najbardziej mnie bolało, że ci Ukraińcy w filmie nie mają nic wspólnego z tymi ludźmi, którzy dziś mieszkają na Ukrainie - mówi Panchenko.
Kobieta opowiada, że nie spodziewała się takiej skali nienawiści. Panchenko mówi o setkach wiadomości pełnych wyzwisk i gróźb. Ukrainka nie była przygotowana na taką falę hejtu i boi się o własne życie, choć nigdy nikomu nie zrobiła krzywdy.
Dla mnie "Wołyń" Smarzowskiego stał się koszmarem, stałam się ofiarą tych wszystkich widzów - bo to nie koniecznie są Polacy - którzy po obejrzeniu go chcieli wylać na kogoś swoje emocje, tę nienawiść i dużo zła, które zobaczyli w tym filmie. Ja też po wyjściu z kina czułam nienawiść do tych Ukraińców, którzy mordowali, ale człowiek rozsądny zacznie czytać i szukać, a człowiek który nie chce czytać i szukać, zacznie myśleć, co z tą nienawiścią zrobić. Dla takich ludzi stałam się „laleczką voodoo" - mówi Natalia Panchenko, szefowa Fundacji Euromajdan-Warszawa.
Myślałam, że jestem na to przygotowana, bo pierwsze pogróżki przychodziły już dwa lata temu, ale zaskoczyła mnie skala, to są setki osób, i nie spodziewałam się, że ktoś będzie mi groził śmiercią za Wołyń. Za każdym kontem stoi człowiek, gdy rozpozna mnie na ulicy, może zrobić to, o czym napisał. Boję się, że nienawiść wyjdzie poza internet. To nienawiść nie tylko do mnie, ale do Ukraińców w ogóle - mówi Panchenko.
O możliwych reakcjach na film "Wołyń" dyskutowano na długo przed premierą. Wojciech Smarzowski, który zekranizował ten makabryczny wątek w historii Polski i Ukrainy, stwierdził, że film "będzie pracował na oczyszczenie relacji polsko-ukraińskich", pozostawiając interpretację widzowi.
Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Zamiast dialogu pomiędzy dwoma nacjami wyrosła jeszcze większa dziura. Z ostatnich badań przeprowadzonych przez IPSOS wynika, że postrzegamy obcokrajowców, w tym Ukraińców, przez pryzmat stereotypów. Wolelibyśmy, aby przyjeżdżając do Polski wykonywali m.in. gorsze i gorzej płatne prace. Na Facebooku zaś grupa pt. "Ukrainiec NIE jest moim bratem", która pełna jest ksenofobicznych i rasistowskich komentarzy pod adresem naszych wschodnich sąsiadów, ma ponad 70 tys. fanów.
Film nie przekonał też do pojednania samych Ukraińców. Premiera dzieła Smarzowskiego została zablokowana na Ukrainie z pobudek politycznych, zaś tamtejsze portale społecznościowe pękają w szwach od atakujących Polaków komentarzy. Film miał być punktem zwrotnym w historii obu krajów, ale obecnie nakręca spiralę wzajemnej nienawiści.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.