Ich celem był samolot z 400 osobami na pokładzie. Jeden z dwóch braci oskarżonych o próbę zamachu terrorystycznego został uznany za winnego wszystkich zarzuconych mu czynów. Grozi mu dożywocie, wysokość kary pozna w lipcu. 51-latek nie przyznał się do winy.
Ładunki miały eksplodować 20 minut po oderwaniu się samolotu od ziemi. Według prokuratury dwaj libańscy bracia planowali wysadzić samolot pasażerski lecący z Australii do Zjednoczonych Emiratów Arabskich w imieniu ISIS. 15 lipca 2017 roku na pokładzie znajdowało się 400 pasażerów. Prawie połowę z nich stanowili obywatele ojczyzny zamachowców.
Jeśli libańscy bracia z Australii zdecydowali się wysadzić samolot Emiratów, to oznacza, że cały świat musi współpracować nad zwalczeniem terroryzmu – komentował szef australijskiego resortu bezpieczeństwa.
Bomby ukryli w lalce Barbie i maszynce do mięsa. Gdyby nie zadziałała pierwsza, zamachowiec-samobójca miał odpalić tę drugą. Terroryści popełnili jednak błąd - ukryli ładunki w bagażu własnego brata, który nie miał pojęcia o przygotowywanym przez nich zamachu - informuje Fox News.
Jeszcze przed kontrolą wyrzucił ładunki. Nieświadomy niczego mężczyzna w trakcie ważenia bagażu dowiedział się, że przekroczył dopuszczalny limit o 15 kg. Dlatego pozbył się kilku rzeczy, w tym fatalnej lalki i maszynki do mięsa. Tym sposobem bomby nie trafiły do samolotu, który wylądował bezpiecznie w Abu Zabi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.