Do drzwi państwa Williamsów zadzwoniła córka zmarłego. Przyniosła worek wypełniony 14 prezentami dla 2-letniej Cadi. Rodzice dziewczynki przeżyli ogromne wzruszenie widząc, jak ich sąsiad zatroszczył się o ich dziecko.
Ken Watson zmarł w wieku 87 lat. Wykonywał wiele zawodów w swoim życiu, był nurkiem, marynarzem, stolarzem, piekarzem. Miał dwoje dzieci, ale żadnych wnuków. Dlatego zaproponował sąsiadom, że będzie sprawiać ich pociechom świąteczne prezenty.
Kiedy spotkałem go po raz pierwszy, stał na szczycie 20-metrowej drabiny przy domu. Miał wtedy 83 lata - wspomina Owen Williams.
Liczba 14 prezentów nie jest przypadkowa. Watson planował przeżyć 100 lat. Tak mówił swoim sąsiadom. Gdyby dożył tego wieku, Cadi dostałaby właśnie tyle podarunków.
Post Williamsów na Twitterze wzbudził ogromne zainteresowanie. Internauci pomogli rozwiązać problem, przed jakim stanęła rodzina. Zastanawiali się, czy dać córce wszystkie prezenty na raz, czy dawkować je po jednym co roku. Werdykt w sieci zapadł jednoznaczny - trzeba uszanować wolę zmarłego sąsiada i co roku wkładać pod choinkę jeden podarunek.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.