Zamknęli ją za zaległe mandaty drogowe. 27-letnia Kelly Coltrain ostatnie kilka dni życia spędziła w areszcie komisariatu Mineral County. Kobieta zmarła ponad rok temu, ale raport odsłaniający bulwersujące szczegóły sprawy został opublikowany dopiero teraz - informuje dziennik "USA Today".
300-stronicowy raport ujawnił szereg błędów i zaniedbań. Przede wszystkim odmówiono Coltrain pomocy medycznej. Kobieta przyznała, że jest uzależniona od narkotyków, a odstawienie ich w przeszłości skutkowało napadami padaczki. Poprosiła o zawiezienie do szpitala, ale usłyszała, że strażnicy mogą wezwać karetkę tylko jeśli jej życie będzie zagrożone.
Godzinę przed śmiercią dostała mopa. Coltrain przez dwa dni leżała skulona na pryczy lub wiła się bólu. Trzeciego dnia miała drgawki i wymiotowała. Na godzinę przed jej śmiercią, strażnik podał jej czyste ubranie na zmianę, a także mopa i kazał, żeby sprzątnęła swoje wymiociny z podłogi.
Sierżant zdziwił się, że osadzona wycierała podłogę, siedząc na łóżku. Stwierdził jednak, że najwyraźniej jest zbyt leniwa, żeby wstać - napisano w raporcie.
Mimo monitoringu nikt nie zareagował, kiedy dostała ataku. Niecałą godzinę po sprzątaniu wymiocin Coltrain zesztywniała i dostała drgawek. Potem przestała się ruszać. Następnego dnia strażnik chciał przenieść ją do innej celi i wtedy zorientował się, że 27-latka nie żyje.
Nie dopatrzono się żadnych nieprawidłowości. Stephen Rye, prokurator okręgowy, odmówił wniesienia oskarżenia w tej sprawie. Uważa, że "śledztwo nie wykazało żadnych umyślnych lub złośliwych działań ze strony personelu". Bliscy zmarłej nie składają broni i zamierzają pozwać policjantów. Ich prawnicy przekonują, że 27-latka żyłaby, gdyby w porę otrzymała pomoc medyczną.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.