Dramatyczna walka z czasem rozegrała się w okolicy wsi Komańcza. 14-latek został zaatakowany przez żmiję zygzakowatą niedaleko swojego domu. Natychmiastowa interwencja ratowników była konieczna, gdyż większość osób ukąszonych przez żmiję zagrożonych jest wstrząsem anafilaktycznym. A ten może doprowadzić nawet do śmierci.
*Do akcji wkroczyć musiała więc Bieszczadzka Grupa GOPR i Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. *Jeden z ratowników został opuszczony na linie, by jak najszybciej podać dziecku surowicę. Później przetransportowano chłopaka do szpitala w Sanoku. Ratownicy przyznają, że tak poważne zagrożeniem życia i zdrowia po ukąszeniu przez żmiję nie zdarza się często. Warto jednak pamiętać, że dla tego jadowitego węża z rodziny żmijowatych Bieszczady to naturalne środowisko.
*Żmije najczęściej atakują ludzi w odruchu obronnym. *Jednak trzeba mieć świadomość, że na spotkanie oko w oko z tym gadem narażony jest każdy, kto bieszczadzkie szlaki wybiera jako cel swoich wycieczek. Dlatego należy patrzeć pod nogi, by przez przypadek żmii nie nadepnąć i nie sprowokować do ataku i dramatycznych w skutkach wydarzeń.
Nosząc sandały czy klapki, znacznie łatwiej nadepnąć na żmiję i zostać ukąszonym – ostrzega Krzysztof Szczurek, naczelnik Bieszczadzkiej Grupy GOPR, cytowany przez tvkrosno.pl.
GOPR-owcy przypominają, że w przypadku ukąszenia przez żmiję, trzeba jak najszybciej wezwać pomoc. Każda próba poradzenia sobie z problemem na własną rękę może być tragiczna w skutkach.
Ani uciskanie miejsca powyżej rany, ani wysysanie jadu nic nie daje - mówi Edward Marszałek, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.