Sposób na hit to sprawdzony patent. Według prof. muzyki na Uniwersytecie British Columbia, Davida Metzera, stosowna formuła powstała już w latach 70. ubiegłego wieku. Jej twórcą był Barry Manilow, a idealnymi przykładami są jego hity - "Mandy" oraz "I Write the Songs".
Na czym polega sekret? Przede wszystkim w stopniu eskalacji. Piosenka zaczyna się łagodnie i subtelnie, ale szybko pnie się w górę, aż do finału, będącego kulminacją natężenia emocji i muzyki. O ile na początku słyszymy wokalistę, oraz m.in. ciche pianino w tle, o tyle koniec to już pełna orkiestra i potężny głos o sile huraganu.
Eskalacja utworu następuje mniej więcej po 3/4 czasu. Nagły wybuch zapiera dech w piersiach. "Możecie to poczuć w tym samym momencie. To tak jakby każdy element dostał porządnego, muzycznego kopa". Ponadto kryje się w nich pewna intymność wykonawcy, która potem przechodzi w całkowitą wolność, w zasadzie wykrzyczaną pod koniec nagrania.
Najstarsze przykłady znajdziemy jeszcze w latach 70. W kolejnej dekadzie patenty Barrego Manilowa przejęli muzycy Aerosmith w utworze "Dream On" i grupa Poison w “Every Rose Has Its Thorn". Nie można zapomnieć również o całym dorobku Cher czy Celine Dion. Przez lata robiła to też Whitney Houston. Dzisiaj mistrzynią ballad jest niewątpliwie Adele.
Dlaczego tak prosta reguła wciąż jest aktualna? Wg Metzera ballady tak silnie działają na odbiorców, ponieważ pozwalają zatopić się w emocjach, co nie jest zbyt częste na listach przebojów. Tam królują piosenki dla nastolatków z tekstami pokroju "dziś jest piątek".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.