Kolumbijski Kościół podarował sąsiadowi 250 tysięcy opłatków. Dar przekazała diecezja miasta Cucuta leżącego na granicy. Hierarchowie podkreślili symboliczny wymiar miejsca, które łączy oba państwa - informuje BBC News. Około 78 procent mieszkańców Wenezueli to katolicy, chrześcijan jest znacznie więcej, bo do wspólnot protestanckich należy ponad 12 procent społeczeństwa.
Naszym moralnym obowiązkiem jest pomóc Wenezuelczykom, by mogli świętować Wielkanoc - pisze kolumbijska kuria biskupia w komunikacie.
W Wenezueli zapanowała gigantyczna bieda, brak niemal wszystkiego. Wiele towarów jest na kartki, ale półki sklepowe i tak świecą pustkami. Brakuje podstawowych artykułów spożywczych i lekarstw. Trudno nawet o mąkę, dlatego nie było surowca do wypieku opłatków na miejscu. W wielu świątyniach księża apelowali do wiernych o przynoszenie mąki z domów. Było tego jednak zbyt mało, by zakonnice zajmujące się przygotowaniem opłatków mogły zrobić zapas przed świętami.
Kryzys gospodarczy gnębi Wenezuelę od dłuższego czasu. Po śmierci Hugo Cháveza w 2013 roku, zwanego wiernym uczniem Fidela Castro, kraj zaczął staczać się ku przepaści. Było to pokłosie polityki skrajnie lewicowego prezydenta, który nacjonalizował, co się tylko dało i pozwolił, by Wenezuelę wzięli we władanie skorumpowani urzędnicy. Jego następca, Nicolás Maduro, radzi sobie jeszcze gorzej, doprowadzając państwo ze stolicą w Caracas na skraj upadku.
Paradoksalnie, kraj jest bardzo bogaty, ale tylko potencjalnie. Wenezuela ma duże zasoby ropy naftowej, jeszcze do niedawna była liczącym się eksporterem tego surowca. Dzisiaj państwo posiadające "czarne złoto" stało się wstrząsanym zamieszkami światowym pariasem, którego kolumbijski sąsiad musi ratować opłatkami.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
