Ojciec 4-latka nie mógł w to uwierzyć. Dostał pocztą wezwanie do zapłaty grzywny, którą nałożono na jego synka. Chłopiec miał jechać elektryczną hulajnogą w pobliżu Placu Świętego Marka. Uznano, że jego zabawka zawiera zakazany w pobliżu zabytków "przyspieszacz prędkości".
Ma zapłacić 66 euro, czyli ponad 280 zł. Ojciec chłopca ma 60 dni na zapłacenie grzywny, ale zamierza się odwołać. Tłumaczy w rozmowie z lokalną gazetą "Corriere del Veneto", że jego syn "nie pędził po placu jak szaleniec", tylko jechał tempem spacerowym, dostosowanym do poruszania się w tłumie.
W Rzymie policja ściga mafię, a w Wenecji zajmują się dziećmi i ich hulajnogami - zakpił jeden z komentujących.
Mieszkańcy Wenecji wyśmiewają sprawę w internecie. Podkreślają, że władze powinny skupić się na rzeczywistych problemach miasta, zamiast ścigać dzieci jeżdżące na hulajnogach. Wenecja ma długa listę zasad "decorum", które bywają uciążliwe dla mieszkańców i turystów, np.: zakaz siedzenia na schodach zabytków, jedzenia na ulicy i karmienia gołębi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.