Młoda para już od dłuższego czasu miała zaklepany termin i miejsce. Wesele miało odbyć się w niewielkiej odległości od wulkanu Taal. I nawet erupcja wulkanu nie powstrzymała pary zakochanych do wzięcia ślubu.
Tuż przed rozpoczęciem ceremonii wulkan Taal ożył i wyrzucił z siebie olbrzymi pióropusz popiołu. Fotograf, który robił zdjęcia podczas wesela, powiedział BBC, że nikt nie został wcześniej poinformowany o możliwości erupcji wulkanu.
Podczas przygotowań, około godziny 14.00, zauważyliśmy biały dym wydobywający się z Taal. Wiedzieliśmy, że z wulkanem dzieje się coś niezwykłego - relacjonuje fotograf.
Wesele odbyło się zaledwie 10 kilometrów od aktywnego wulkanu. Z relacji gości wynika, że większość czuła się jednak bezpiecznie ze względu na to, że miejsce było położone wyżej niż wulkan. Ślub nie tylko się odbył, ale goście udostępnili również zdjęcia z tego wydarzenia w mediach społecznościowych.
Goście weselni przyznali, że czuli, jak popiół spada na ich ubrania, ale ich zdaniem to nie wydawało się niepokojące. W nocy było zdecydowanie gorzej - opady stały się "cięższe i błotne".
Wulkan Taal leży kilkadziesiąt kilometrów od stolicy Filipin. Z powodu zagrożenia w Manili zamknięto lotnisko. Władze kraju nakazały ewakuację dziesiątek tysięcy ludzi. W poniedziałek z krateru zaczęła wypływać lawa. Ogromna erupcja może się wydarzyć lada chwila.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.