Do tragedii doszło w Chino w Kalifornii. Po ślubie para młoda zorganizowała wesele, które odbywało się w domu siostry panny młodej. Ok. godz. 2:20 na miejsce wezwano policję.
Funkcjonariusze znaleźli na pobliskim podwórku rannego 30-letniego Joe Melgozę. Pan młody został przetransportowany do pobliskiego szpitala, gdzie wkrótce zmarł.
O zabójstwo mężczyzny oskarżono dwóch braci. 28-letni Rony Castaneda Ramirez i 19-letni Josue Castaneda Ramirez mieszkali w pobliżu domu, w którym odbywało się wesele. Rodzina twierdzi, że nie byli zaproszeni na przyjęcie.
Bracia zaatakowali jeszcze dwóch innych mężczyzn obecnych na weselu. Mieli użyć do tego kija baseballowego. Pan młody chciał chronić gości, ale napastnicy zaciągnęli go w ciemny zaułek i śmiertelnie pobili. Na razie nie jest jasne, czy napastnicy znali wcześniej swoją ofiarę.
Wszyscy byli tacy szczęśliwi. Po uroczystości w kościele poszliśmy do domu na przyjęcie. Jedliśmy, świętowaliśmy, wiwatowaliśmy. Wszystko było idealne. Nie zastanawialiśmy się za bardzo, kim są ci ludzie, ponieważ było tam tak wiele osób, których nie znaliśmy. Było już tak późno, że pozostali tylko najbliżsi członkowie rodziny. Zakładałem więc, że ktoś ich zna - wspomina w rozmowie z CNN Andy Velasquez, brat pana młodego.
Nigdy nie lubił używać słowa "żegnaj". Zawsze mówił "do zobaczenia później". Nigdy nie wyszedł z domu, nie dając nam buziaka na pożegnanie. Bardzo troszczył się o swoją rodzinę i przyjaciół. Zrobiłby wszystko dla swoich bliskich - powiedziała panna młoda, Esther Bustamante.
Joe Melgoza miał kilkuletnią córkę. Dziewczynka ma trafić pod opiekę jego rodziny.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.