Aaron Traywick był znany z zaskakującego podejścia do etyki medycznej. Zasłynął z tego, że podczas jednej z konferencji dotyczących biohackingu, ściągnął spodnie i niespodziewanie wstrzyknął sobie nieprzetestowany lek przeciwko opryszczce (której sam był nosicielem). Zachęcał też ludzi by testowali na sobie nowe, potencjalne lekarstwa, które nie otrzymały żadnych farmaceutycznych atestów.
Policja nie znalazła dowodów na to, by śmierć miała kryminalne podłoże. Traywick utrzymywał, że firma, którą kierował, Ascendance Biomedical, opracowała terapię mogącą leczyć nosicieli takich wirusów jak HIV czy opryszczka. Niestety nie był w stanie udowodnić jej skuteczności.
Aaron był wizjonerem z pasją - mówi Tristan Roberts, który współpracował z Traywickiem w Ascendance Biomedical - Wydawał się być niestrudzonym i tryskał zapałem gdy w końcu udało mu się zgromadzić ludzi, którzy mieli pracować nad jednym z najbardziej imponujących wyzwań stojących przed ludzkością. Wiele osób nie akceptowało jego metod, ale nikt nigdy nie poddawał w wątpliwość jego dobrych intencji.
Traywick nigdy nie miał wątpliwości co do etycznego uzasadnienia swoich działań. Pytany o to, czy rzeczywiście uważa, że można zachęcać chorych ludzi do bycia "świnkami doświadczalnymi" w niebezpiecznych eksperymentach odpowiadał: "Nie mają innej opcji. Albo nasz lek zadziała albo umrą".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.