Nie było łatwo się do niego dostać. Współpracownicy mówią o komunistycznym stylu pracy rzecznika MON. Pod jego gabinetem miały ustawiać się kolejki interesantów. Tekst, który ukazał się w czasopiśmie "Sieci" wspomina o wysokich rangą wojskowych, którzy w żenujący sposób czekali nawet kilka godzin na "audiencję" u Bartłomieja W.
A gdy już się dostali do środka, to zdarzało się, że musieli jeszcze poczekać aż pan rzecznik zje - czytamy
Bartłomiej M. uwielbia słodycze, a czekoladę jadł "kilogramami". Pracownica MON w rozmowie z dziennikarzami ujawniła, że pewnego razu Bartłomieja M. rozbolał ząb. W asyście trzech pułkowników miał pojechać wtedy do szpitala wojskowego. "Wściekał się i wykrzykiwał, że jeśli będzie go dłużej boleć, to wypie*li kogoś z roboty" - ujawnia była współpracowniczka M.
To zdemoralizowany typ. Młody chłopak, który długo niewiele znaczył, a nagle dostał prezent w postaci władzy. Jego humor decydował o tym, czy kogoś zwolni, czy tylko udzieli reprymendy - czytamy w "Sieci".
Zatrzymanie Barłomieja M. i pięciu innych osób. Do akcji CBA doszło w wyniku śledztwa dotyczącego doprowadzenia Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A. do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości i sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa wyrządzenia znacznej szkody majątkowej. Wraz z Bartłomiejem M. zatrzymano byłego członka zarządu spółki PGZ S.A. Radosława O., byłego parlamentarzystę Mariusza Antoniego K., a także trzech byłych pracowników MON oraz spółki PGZ.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.