Sytuacja miała mieć miejsce w ambasadzie RP w Berlinie. Jak relacjonuje na Facebooku Polka, po tym, jak podpisała się na liście, podeszło do niej dwóch pracowników komisji wyborczej. Kobieta miała zostać pouczona, że nie może głosować w "agitacyjnej" koszulce. Twierdzi, że w końcu pozwolono jej na to pod warunkiem zasłonięcia napisu.
Zapytałam spokojnie, czy reklamowanie konstytucji jest sprzeczne z czymkolwiek? Przecież nie reklamuję żadnej partii ani ugrupowania politycznego! Nic nie pomogło! Musiałam przykryć Konstytucję, aby skorzystać z prawa, jakie mi gwarantuje. Paranoja! Błagam, idźcie na wybory! - czytamy w poście.
Podobne przypadki były już komentowane przez Państwową Komisję Wyborczą. W październiku 2018 roku jej były szef Wojciech Hermeliński przyznał, że nie byłby "nadmiernie rygorystyczny" w kwestii "Konstytucji nie ma co się wstydzić" - dodał.
Inne stanowisko zajęła jednak szefowa Krajowego Biura Wyborczego Magdalena Pietrzak. W rozmowie na antenie Radia Zet stwierdziła enigmatycznie, że "wszystko zależy od okoliczności i od tego, czy ktoś zgłosi takie działanie".
Każde zachowanie, każde manifestowanie takich poglądów politycznych, społecznych, które mogą być kojarzone z konkretnym ugrupowaniem, może być kojarzone z agitacją na rzecz konkretnego komitetu wyborczego - mówiła.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.