Nie mogłam w to uwierzyć. Siedziałam na krześle, wpatrując się w ekran "jednorękiego bandyty", na którym migała liczba 42 949 642,76 i czułam się dosłownie sparaliżowana - tak Bookman wspominała pierwsze chwile po wygranej w wywiadzie dla "New York Daily News".
Marzenia o fortunie jednak szybko minęły. Kiedy Katrina Bookman poszła odebrać należność, wówczas powiedziano jej, że nie dostanie ani centa z żądanej kwoty, ponieważ maszyna jest... zepsuta. Władze kasyna zaproponowały jej w ramach pocieszenia... darmowego steka w zestawie z napojem.
Z maszyną nie działo się nic dziwnego. Wszystko było jak należy. Skąd miałam wiedzieć, że jest z nią jakiś problem? Kłopot pojawił się dopiero wtedy, kiedy coś wygrałam. Uważam, że to zagranie było z ich strony totalnie nie fair - żaliła się Bookman.
Po nagłośnieniu sprawy właściciele kasyna nabrali wody w usta. Nie udzielają żadnych komentarzy. Stać ich było jedynie na przeprosiny. Gorzej, że przed odebraniem niewyobrażalnie wielkiej kwoty Katrina Bookman zdążyła się już telefonicznie zwolnić z pracy. Teraz pozywa kasyno za straty, jakie poniosła przez wprowadzenie jej w błąd.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.