Raport na tle wraku fragmentu kokpitu samolotu ogłosił przewodniczący holenderskiej rady, Tjibbe Joustra. Według niego nad wschodnią Ukrainą latało 61 operatorów z 32 różnych krajów. Wszyscy oni przekonani byli, że trasa jest bezpieczna. W dniu samego wypadku, zanim zamknięto przestrzeń lotniczą w tym miejscu, odbyło się tam 160 lotów.
Mimo wielu zestrzelonych nad Ukrainą samolotów i śmigłowców wojskowych, nikt nie ostrzegł o zagrożeniu. Władze nie zamknęły przestrzeni powietrznej, choć wiadomo było, że wiele rakiet osiąga pułapy samolotów cywilnych. Samoloty pasażerskie nie były jednak wcześniej atakowane.
Zagrożenia nie zostały zidentyfikowane ani przez Ukrainę ani organizacje lotnicze - oświadczył przedstawiciel holenderskiego urzędu do spraw bezpieczeństwa (OVV).
Analizę wraku przeprowadzono na podstawie rekonstrukcji części, które udało się odnaleźć lub odzyskać. Badano także mechanizmy zniszczenia obiektów zewnętrznych, które mogły uderzyć w samolot. Katastrofa miała nastąpić przez pocisk 9m317, zdetonowany poza samolotem. Tego typu pociski pochodzą z wyrzutni BUK.
Setki niewielkich metalowych obiektów, poruszających się z niewielka prędkością uderzyły w samolot. Spowodowało to natychmiastową śmierć osób w kokpicie oraz uszkodzenie samolotu. Przednia część została zniszczona i odpadła, a reszta boeinga rozpadła się w powietrzu i spłonęła kiedy spadła na ziemię. Szczątki znaleziono na obszarze 50 kilometrów kwadratowych.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.