Takie zdanie przedstawiło brytyjskie centrum cyberbezpieczeństwa. Według jego przedstawicieli to, że za atakami na gruzińskie strony internetowe stał rosyjski wywiad jest "niemal pewne". Brytyjczycy, po przeanalizowaniu działania uderzenia hakerskiego doszli do wniosku, że jego celem było "osłabienie niezależności Gruzji".
Wyniki śledztwa skomentował brytyjski minister spraw zewnętrznych. Dominic Raab działania Rosji nazwał "niemożliwymi do zaakceptowania". Postępowanie Rosjan potępił też sekretarz stanu USA, Mike Pompeo
Do ataków doszło w październiku zeszłego roku. W ich wyniku przestało działać prawie 15 tysięcy stron internetowych, w tym wiele witryn rządowych. Atak uderzył również w trzy główne gruzińskie staje telewizyjne, uniemożliwiając im nadawanie.
Zobacz także: Nowe zagrożenie kradzieżą danych osobowych
Atak rosyjskich hakerów
Z początku przypuszczano, że atak nie był dziełem żadnego rządu, ponieważ dobór zaatakowanych stron wydawał się przypadkowy. Oprócz witryny np. wymiaru sprawiedliwości, zawieszone zostały bowiem strony biznesowe, lokalne czy osobiste. Już wtedy jednak komentatorzy twierdzili, że za tak zmasowanym uderzeniem musiało stać jakieś państwo.
Wszystko zostało zaplanowane. Obecnie przypuszcza się, że wybór tak wielu losowych stron miał na celu wywołanie zamieszania i utrudnienie namierzenia źródła ataku.
Hakerzy wykorzystali zdjęcie gruzińskiego polityka. Na wielu stronach rządowych, zamiast treści, wyświetlało się zdjęcie byłego prezydenta kraju, Micheila Saakaszwilego, opatrzone cytatem z "Terminatora": "I’ll be back" Saakaszwili, który był głową państwa w czasie wojny rosyjsko-gruzińskiej w 2008 roku, budzi w kraju duże kontrowersje. Z powodu oskarżeń o nadużycia władzy, nie może on wjeżdżać na teren Gruzji.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.