Nagranie to fragment obchodów Święta Niepodległości. Filmik, zatytułowany tytuł "Pijany Prezydent Andrzej Duda kradnie kwiaty spod pomnika Romana Dmowskiego", został puszczony od tyłu. Wydaje się przez to, że prezydent nie składa kwiatów pod pomnikiem, ale zabiera je i odchodzi chwiejnym krokiem.
Policja szybko ustaliła, kto jest autorem żartu. Mimo że podejrzany nie został zatrzymany, przeszukano jego mieszkanie, skonfiskowano komputer, a prokurator rejonowy w Nowym Sączu, gdzie mieszka internauta, poinformował o wszczęciu śledztwa. Według kodeksu karnego za publiczne znieważenie Prezydenta RP grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności. Zawiadomienie najprawdopodobniej złożyła osoba prywatna.
Nalot na mieszkanie internauty nie spodobał się resortowi sprawiedliwości. Wyjaśnień od prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta żąda jego wiceszef resortu, Patryk Jaki, według którego zachowanie prokuratury wynika z niezrozumienia zasad działania niezależności prokuratury od władzy wykonawczej. Jaki zwrócił także uwagę na znaczenie wolności wypowiedzi w internecie.
Prokurator użył środków nieadekwatnych do przewinienia. Jeżeli już uznano, że artykuł o znieważeniu prezydenta został naruszony, można było spokojnie wezwać tego internautę w normalnym trybie - nie wchodzić mu do domu, nie zajmować rzeczy i poprosić o wyjaśnienia - powiedział według RMF FM Patryk Jaki.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro również wypowiedział się w sprawie. Na swoim Twitterze napisał, że "przeszukanie u internauty w Nowym Sączu to kolejny dowód na "apolityczność" tzw. "niezależnej" prokuratury". Dodał także, że "czas na zmianę".
Szef biura prasowego prezydenta zaprzeczył, że ten brał udział w sprawie. Marek Magierowski podkreślił, że kancelaria prezydenta nie ma wpływu na działania prokuratury, a sam prezydent ma do siebie dystans i śmieje się z memów i klipów na swój temat. "Żarty: proszę bardzo" - dodał. Potwierdził to wpis na Twitterze Andrzeja Dudy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.