Piotr M. miał spędzić w więzieniu 13,5 roku. Łódzki sąd skazał mężczyznę na karę pozbawienia wolności po tym, jak prowadzony przez niego tramwaj nie zatrzymał się na czerwonym świetle i śmiertelnie potrącił trzy kobiety znajdujące się na przejściu dla pieszych. Jednak jak się okazuje, motorniczy od tygodnia przebywa na wolności, dzięki zaskakującej opinii biegłych specjalizujących się w toksykologii i neurologii.
Według nich mężczyzna cierpi na astmę. Jak donosi "Dziennik Łódzki", biegli uznali, że to właśnie ta choroba spowodowała, że motorniczy stracił przytomność w trakcie prowadzenia tramwaju, a zatem nie jest odpowiedzialny za wypadek. Wcześniej zakładano, że Piotr M. zasnął przed przystankiem z powodu upojenia alkoholowego. Badanie alkomatem tuż po wypadku wykazało u niego obecność 1,3 promila alkoholu we krwi.
Teza o astmie zostanie zweryfikowana przez pulmonologa. Wcześniej obrona Piotra M. nie kwestionowała zarzutu jazdy pod wpływem alkoholu, wnoszono natomiast apelację do zarzutów o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Prokuratura Okręgowa w Łodzi zapowiada złożenie zażalenia na decyzję sądu o uchyleniu aresztu.
Tragiczny wypadek miał miejsce 6 stycznia 2014 roku. Prowadzony przez Piotra M. tramwaj nie zatrzymał się na przystanku Piotrkowska/Brzeźna i z impetem uderzył w 3 przechodzące przez ulicę kobiety. Dwie z nich zginęły na miejscu, trzecia zmarła w szpitalu.
Zobacz także:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.