Świadkowie wydarzenia twierdzą, że usłyszeli najpierw głośny huk, a potem krzyki i płacz. Wypadek wydarzył się w spokojnej dzielnicy mieszkaniowej w Morris Park na Bronxie. Na jezdni leżały zniekształcone ciała w podartych i zakrwawionych ubraniach.
Zobaczyłem tułów leżący na chodniku. Nie wiedziałem, czy to kukła przygotowana na Halloween, czy prawdziwa osoba. Chwyciłem kilka ręczników i wybiegłem na zewnątrz – powiedział gazecie "New York Post" jeden z sąsiadów, Fabio Cotza.
W wypadku zginęły trzy osoby, a cztery, łącznie z kierowcą zostały ranne. 65-letni Louis Perez w wyniku urazów głowy zmarł na miejscu. Jego wnuczka, 10-letnia Nyanna Aquil oraz inna 24-letnia kobieta Kristiana Leka, zostały przewiezione do szpitala. Żadna z nich nie przeżyła.
52-letni sprawca, który prowadził czarnego Dodge’a Chargera stracił kontrolę po uderzeniu w inny pojazd. Świadkowie opisują, że auto, które najpierw podskoczyło na krawężniku, dosłownie wleciało w grupę ludzi, a potem zmiażdżyło płot przy jednym z domów i zawisło na murku. Obok samochodu leżał bucik oraz fragmenty dziecięcego wózka.
Ta mała dziewczynka miała na sobie strój kota, była ranna i krzyczała. Nie wyglądało to prawdziwie... myślałem, że to halloweenowy żart – powiedział sąsiad.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.