Cassandra Rose Doohan znęcała się nad swoim czteromiesięcznym dzieckiem niemal od samego urodzenia. Maltretowała dziewczynkę psychicznie i fizycznie bo ta nie spełniała jej oczekiwań. Pewnego dnia potrząsnęła nią z całej siły, co pośrednio doprowadziło do śmierci.
Ojciec dziewczynki znalazł jej wiotkie ciało w łóżeczku. Stało się to chwilę po zdarzeniu i dzięki szybkiej interwencji udało się przewieźć ją do szpitala.
Niestety dziewczynka zmarła dwa dni później. Obrażenia, których doznała były zbyt rozległe. Miała poważny uraz mózgu i kręgosłupa. Wiele kości w było złamanych. Na ciele znajdowały się siniaki i ślady bicia.
Cassandra początkowo nie przyznawała się do morderstwa. Zrobiła to znacznie później za namową swojego adwokata.
Obrońca dziewczyny opowiada się teraz za złagodzeniem wyroku. Nie chce dopuścić do skazania na dożywotnie pozbawienie wolności. Powiedział, że nastolatka miała trudne dzieciństwo pozbawione miłości i czułości. Miała sadystycznego ojca, przez co inaczej pojmowała rodzinę i opiekę nad dzieckiem.
Wyrok w tej sprawie zapadnie już we wtorek 10 września. Policja ma także przyjrzeć się ośrodkom opieki społecznej, które były ostrzegane w sprawie maltretowanej dziewczynki. Żaden z urzędników nie zainterweniował w porę i nie ocalił dziecka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.