Propozycja François Hollande'a dotyczy tylko obywateli posiadających podwójne obywatelstwo. Z powodu międzynarodowych zobowiązań władze kraju nie mogą odebrać obywatelstwa osobie, która ma wyłącznie francuski paszport. Regulują to przepisy, według których zabronione jest uczynienie kogokolwiek bezpaństwowcem. Francuski prezydent ogłosił swoją propozycję 3 dni po krwawych zamachach, w których zginęło 130 osób. Od tej pory pomysł Hollande'a jest we Francji przedmiotem ożywionej dyskusji.
Wypowiedź prezydenta podzieliła francuską lewicę. Krytycznie do pomysłu Hollande'a odnieśli się jego koledzy z Partii Socjalistycznej Jean-Marc Ayrault i Anne Hidalgo - mer Paryża. Niespodziewane poparcie przyszło natomiast ze strony politycznych przeciwników, w tym od byłego prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego. Prawica już wcześniej wzywała do zaostrzenia środków bezpieczeństwa.
"Terroryści nie zasługują na francuskie obywatelstwo, ponieważ francuskie obywatelstwo to zaszczyt" - powiedział francuskiemu radiu Florian Philippot, wiceprzewodniczący Frontu Narodowego.
To niebezpieczne, ponieważ zaczyna się od odebrania obywatelstwa wąskiej grupie ludzi, a potem idzie się o krok dalej - twierdzi z kolei senator Samia Ghali z Partii Socjalistycznej.
Kwestia odbierania obywatelstwa jest we Francji tematem wyjątkowo drażliwym. Przeciwnicy prezydenckiego pomysłu przypominają, że podczas II wojny światowej kolaborujący z nazistami rząd Philippe Petaina w Vichy odebrał obywatelstwo 20 tysiącom osób, w tym członkom Ruchu Oporu, Żydom oraz samemu generałowi Charlesowi de Gaulle'owi.
Głosowanie nad propozycją Hollande'a odbędzie się we francuskim parlamencie już w lutym. Wprowadzenie nowego prawa oznaczałoby zmianę konstytucji i wymagałoby poparcia ponad 3/5 parlamentarzystów. Niektóre organizacje broniące praw człowieka już zapowiedziały protesty, zbierają również podpisy pod petycją sprzeciwiającą się wprowadzeniu kontrowersyjnego prawa.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.