O sprawie poinformował "Business Insider". Do spotkania doszło 9 lutego w Malezji. Kim Dzong Nam był tam w tym samym czasie, co mężczyzna powiązany z wywiadem USA. Domniemany agent na co dzień mieszka w stolicy Tajlandii, Bangkoku.
Śledczy podejrzewają, że Kim Dzong Nam przekazał poufne dane. Na dowód podają fakt, że tego dnia do laptopa Nama podłączano przenośną pamięć USB.
Cztery dni później brat północnokoreańskiego dyktatora już nie żył. Na lotnisku w Kuala Lumpur kobieta wtarła mu w twarz truciznę. Mężczyzna zmarł chwilę później, w drodze do szpitala.
Brat Kima mógł być szykowany na jego następcę. Według wielu źródeł, chociaż Nam miał reputację hazardzisty, który nie był zainteresowany rządzeniem, to przez USA czy Chiny mógł być postrzegany jako bezpieczniejsza alternatywa dla Kim Dzong Una.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.