W Biuletynie Naukowców Atomowych pojawił się nowy artykuł pt. "Apokalipsa. To nie jest koniec świata". Jego autor, futurysta Jamais Cascio argumentuje, że koniec świata jest rychły, a może nawet już się rozpoczął, ale ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, co się dzieje. Zdaniem naukowca apokalipsa może przebiegać inaczej niż to sobie wyobrażamy i być powolnym procesem.
Autor podkreśla, że ludzkość "cierpi teraz na okropny luksus potencjalnych apokalips". Grożą nam przyspieszone zmiany klimatu, wojny nuklearne i epidemie. Możemy obawiać się także zderzenia z asteroidą lub wybuchu superwulkanu. Niebezpieczeństwem są również technologie zaprojektowane przez człowieka jak np. sztuczna inteligencja.
Jeśli naprawdę mamy pecha, może się okazać, że cały wszechświat znajduje się w niestabilnym stanie energetycznym zwanym "fałszywą próżnią", która może ulec rozkładowi w dowolnym momencie. Wszechświat, jaki znamy, zniknąłby z istnienia w nagłym, nieodwracalnym i raczej ezoterycznym końcu wszystkiego - pisze Cascio.
Jednak zdaniem naukowca, koniec świata prawdopodobnie będzie powolny i związany ze środowiskiem. Będzie to spowodowane "złymi decyzjami, nieskutecznymi instytucjami i całkowitą niezdolnością do zastanowienia się nad długoterminowymi konsekwencjami" ze strony naszych przywódców.
Zobacz także: Koniec świata w 2020 roku? Stephen Hawking odkrył błąd w kalendarzu Majów
Wyginięcie może chwilę potrwać, nawet śmierć dinozaurów nastąpiła w ciągu miesięcy. Z wielu powodów apokalipsa prawdopodobnie nie spowoduje natychmiastowego końca ludzkości. Możemy nie zauważyć, że apokalipsa się rozpoczęła, dopóki nie znajdziemy się w jej zasięgu. Nie dotyczy to oczywiście wszystkich możliwych form apokalipsy, rozpoczęcie globalnej wojny nuklearnej łatwo byłoby zauważyć. Ale w przypadku niektórych kryzysów moglibyśmy minąć punkt bez powrotu, zanim objawy staną się widoczne i nieuniknione. Jest to szczególnie dotkliwe w przypadku zmian klimatu - zaznacza futurysta.
Naukowiec podkreśla, że wpływ emisji węgla na globalne temperatury jest opóźniony o 50 lat. Oznacza to, że obserwowane dziś ocieplenie jest spowodowane CO2 uwalnianym w latach 80. Dlatego jeśli chcemy coś zmienić, należy działać jak najszybciej.
Prawie każda potencjalna apokalipsa, przed którą stoimy niekoniecznie byłaby punktem końcowym dla ludzkości. Byłoby to okropne, traumatyczne i smutne, ale z czasem ludzka cywilizacja mogłaby się odrodzić. Potomkowie ocalałych stworzyliby coś nowego (i zupełnie innego), a przyszłość trwałaby na popiele przeszłości - pisze Jamais Cascio.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.