Moja towarzyszka nigdy wcześniej nie żeglowała - powiedziała Jennifer Appel, jedna z uratowanych przez jednostkę US Navy.
Przyznała, że nie były odpowiednio przygotowane do takiej podróży. Jednocześnie Appel dodała, że wyprawę z Hawajów na Tahiti planowała dwa lata. Rejs miał potrwać niecałe trzy tygodnie, jednak kobiety dryfowały 5 długich miesięcy na uszkodzonej łodzi. Ich radio miało zbyt mały zasięg, by ktoś odebrał sygnały SOS.
Nie miałam pojęcia, w co się pakuję. Kiedy zapytałem Nataszę, czy ze mną popłynie, ostrzegłam ją, że nie potrafię przewidzieć, co się wydarzy na oceanie. Wtedy ona powiedziała: To jest OK, mimo że nigdy nie byłam na takiej łodzi - relacjonuje dalej Jennifer Appel.
Kobiety opowiadają o koszmarze, jaki przeżyły na oceanie. Ich jacht pewnego dnia zaatakowały rekiny tygrysie - informuje "Guardian". Następnego dnia drapieżniki wróciły i ponownie przypuściły atak.
Byliśmy niesamowicie szczęśliwe, że nasz kadłub był wystarczająco mocny, by wytrzymać te ataki - opowiada uratowana kobieta.
Choć kobiety miały prowiant na rok, zauważyły, że ubywa go znacznie szybciej. Wszystko dlatego, że musiały dzielić się nim z dwoma psami, które towarzyszyły im na pokładzie. Jennifer Appel podkreśla, że były momenty, kiedy obie już prawie żegnały się z życiem, nie mając nadziei na ratunek.
Taka sytuacja uczy cię prawdziwej pokory. Zastanawiałyśmy się, czy to nasz ostatni dzień, ostatnia noc - podkreśliła.
Jennifer Appel i Tasha Fuiava wyruszyły w maju z Hawajów na Tahiti. Niedługo po wyjściu z mariny zepsuł się im silnik, uszkodzeniu uległ również maszt. Od tego momentu dryfowały na Pacyfiku. Aż do wtorku. Wtedy dostrzegli je rybacy z tajwańskiego statku. Przekazali informację Amerykanom, a okręt US Navy podjął z uszkodzonej jednostki obie kobiety. Znajdowały się wtedy 1,5 tys. kilometrów od Japonii i tysiące kilometrów od celu wyprawy - Tahiti.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.