O możliwości stopniowego wprowadzania zakazu poinformował Adam Abramowicz. Przewodniczący Parlamentarnego Zespołu na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego stwierdził, że przepisy mogłyby dotyczyć 2 niedziel w miesiącu podczas pierwszego roku od ich wprowadzenia i trzech w kolejnym roku. Pozwoliłoby to na zbadanie, jakie niesie to skutki - pisze TVN24.pl.
Kogo dotyczyłby zakaz handlu w niedzielę? Generalnie większości sklepów, choć byłyby pewne wyjątki. Nie dotyczyłoby to miejsc, w których handel prowadzi wyłącznie przedsiębiorca, na którego zarejestrowana jest działalność (z wyłączeniem franczyzobiorców i ajentów). Sprzedawać mogłyby także stacje benzynowe oraz sklepy z pamiątkami i dewocjonaliami.
Byłyby też odstępstwa dla wszystkich w określone weekendy. Zakaz nie obowiązywałby w dwie niedziele poprzedzające Święta Bożego Narodzenia, a także w ostatnią niedzielę przed Wielkanocą. Dodatkowo moglibyśmy kupować w ostatnie niedziele stycznia, czerwca, sierpnia a także w pierwszą niedzielę lipca. W wigilię sklepy byłyby czynne do 14.
Apteki i punkty apteczne także mogłyby handlować. Oprócz nich do godz. 13 sprzedawać można by było w piekarniach. Wyłączone z projektu byłyby także placówki o powierzchni do 25 m kw. usytuowane w obiektach do obsługi pasażerów, jak porty lotnicze czy dworce.
Sprzedaż odbywałaby się również w kwiaciarniach. Nie mogłoby one jednak mieć więcej niż 50 m kw., a sprzedaż kwiatów musiałaby stanowić minimum 30% miesięcznego obrotu placówki.
Co z handlem internetowym? Sprzedawać mogli by ci, których towary nie powstały w wyniku działalności produkcyjnej. Jak będzie ten przepis interpretowany, na razie nie wiadomo. Dowiemy się tego prawdopodobnie podczas prac komisji parlamentarnej.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.