W ciągu ostatnich dwóch dni w kilku regionach Tunezji doszło do starć między policją a obywatelami. Najgwałtowniejsze protesty miały miejsce w Kasserine w zachodnio-środkowej Tunezji, gdzie policja użyła gazu łzawiącego do rozproszenia demonstrantów rzucających kamieniami. W pomoc funkcjonariuszom w walce z zamieszkami i zabezpieczeniu budynków państwowych zaangażowało się nawet wojsko.
Do zamieszek doszło po śmierci dziennikarza. 32-letni Abderrazak Zorgui podpalił się w ramach protestu przeciwko władzom Tunezji. Przed samobójstwem opublikował w sieci nagranie, na którym wytłumaczył powód desperackiego kroku i wzywał do buntu. Wyraził frustrację z powodu bezrobocia i niespełnionych obietnic dotyczących arabskiej wiosny w Tunezji w 2011 r.
Dla synów al-Kasrajn, którzy nie mają środków do życia, dzisiaj rozpoczynam rewolucję. Mam zamiar się podpalić - powiedział na nagraniu dziennikarz.
Do podobnej sytuacji doszło w Tunezji w grudniu 2010 roku. Podpalił się wówczas uliczny sprzedawca Mohamed Bouazizi. 26-latek chciał w ten sposób sprzeciwić się bezrobociu, korupcji i represjom. Jego śmierć doprowadziła do ogólnokrajowych protestów podsycanych przez media społecznościowe. W 2011 r. manifestacje doprowadziły do obalenia reżimu wieloletniego prezydenta Tunezji Zina al-Abidina Ben Alego i zapoczątkowały podobne ruchy w wielu krajach arabskich, w tym w Libii, Jemenie i Egipcie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.