Na nagraniu z telefonu komórkowego widać płaczącego chłopca zamkniętego w pralce. W tle słychać męskie głosy i niewybredne żarty. Jak się okazało, dziecko uwięził partner matki dziecka oraz jego kolega. Mężczyźni wyjaśnili, że zrobili to z głupoty i była to forma żartu. Zdarzenie miało miejsce podczas nieobecności matki dziecka, która była wtedy w pracy.
*Prokurator postawił zarzut znęcania się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem Tomaszowi K. i Adamowi B. * Grozi im za to do 10 lat więzienia. Sprawa nie wyszłaby na jaw, gdyby nie znajomy obu mężczyzn, który ujawnił nagranie w internecie. Otrzymał je od Adama B. - współlokatora partnera matki dziecka.
Bywałem w ich domu. Od czerwca kontakt zaczął się urywać. Miałem być ojcem chrzestnym Kacpra. Adaś nagrywał, Tomek wsadzał dziecko do pralki. Rozmawiałem z nimi. Powiedzieli, że wsadzili dziecko do pralki i to nagrali dla jaj, że Żanecie o tym nie powiedzieli. Wcześniej Żaneta wysłała mi zdjęcie dziecka z papierosem i emotikonę z uśmiechem - opowiadał Mateusz Syryjczyk.
*Reporterzy programu "Uwaga!" postanowili dowiedzieć się, kim są matka dwuletniego Kacpra i jej partner. * W tym celu spotkali się ze znajomymi pary. Jedną z nich była Klaudia, która zna Tomasza K. około 10 lat.
Na początku była tylko przyjaźń, potem byliśmy razem. Niecałe cztery miesiące. Na początku wszystko było dobrze. Potem zaczęło mu "strzelać”. Zaczął brać narkotyki, stał się bardzo agresywny i zaborczy. Nie pozwalał mi wychodzić do znajomych - opowiada kobieta, która przyjaźniła się także z matką dziecka. Z Żanetą chodziłyśmy razem do jednej szkoły, potem do drugiej. W gimnazjum trochę brykała, była rozrywkowa. Potem trochę się uspokoiła - przyznaje.
Jak się okazało, Żaneta od 14 roku życia przebywała w domu dziecka. Sąd umieścił ją tam, bo jej matka nadużywała alkoholu. Gdy trafiła do placówki, była zbuntowana, smutna i nieszczęśliwa. Pobyt w domu dziecka odmienił Żanetę.
Wykonała bardzo dużo pracy. Chodzi o osobowość, nastawienie do wielu sytuacji, naukę - wyznała Ewa Drelewska, dyrektor Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej "Słoneczny dom" w Radomiu.
Żaneta była jeszcze w domu dziecka, gdy urodził się Kacperek. Pracownicy placówki próbowali przygotować ją do roli matki. Podczas ciąży kobieta miała zażywać alkohol, nie chciała też przyjąć pomocy.
Pracowaliśmy nad tym, żeby wiedziała jak zachowywać się, kiedy przejmie nad dzieckiem całkowitą odpowiedzialność. Wyszła z placówki, żeby stworzyć własny dom, zacząć dorosłe życie. Nie było jej łatwo. Pani Klaudia, proponowała pomoc Żanecie, jeszcze jak była w ciąży. Odmówiła. Stwierdziła, że sama sobie poradzi. W ciąży nie dbała o siebie tak, jak powinna o siebie dbać kobieta. Piła. Tłumaczyliśmy jej, że dziecko może się urodzić chore, że może być później ciężko. Że będzie miała w życiu ciężej niż ma teraz. Mówiła, że to nie nasza sprawa – opowiada Ewa Drelewska.
*Dziennikarze dotarli również do innej partnerki Tomasza K. - Aleksandry. * Para była zaręczona. Jednak w ich związku często dochodziło do przemocy.
Poznałam go przez koleżankę. To było zauroczenie. Były zaręczyny. Wszystko miało być pięknie. Po miesiącu psychicznie nie wytrzymałam. Jak się spakowałam, to dostałam słoikiem po głowie. Dochodziło do rzucania szklankami. Używał w stosunku do mnie siły, ja oddawałam mu siłą. Biliśmy się. Dochodziło do rękoczynów. Trenowałam karate i się broniłam - opowiada pani Aleksandra.
Tomasz i Żaneta razem wychowywali Kacperka. Wynajęli mieszkanie na jednym z radomskich osiedli. Ona znalazła stałą pracę w restauracji, jej partner początkowo pracował dorywczo, ale obecnie jest bezrobotny. Między obojgiem często miało dochodzić do awantur. Para spodziewa się dziecka.
Kłótnie były częste. W drzwiach w mieszkaniu nie ma szyb od trzaskania. Byłem świadkiem, jak Tomek rzucił w Żanetę talerzem i wyszedłem. Dziecko płakało. Podczas kłótni Tomek kopnął szybę w drzwiach. Miał rozcięta nogę. Szwy. Do łóżeczka dziecka wpadło szkło. Pili przy dziecku. Krzyczeli, bili je trochę. To były mocne klapsy - mówi Mateusz Syryjczyk.
Znajomy pary informuje, że w ich mieszkaniu co chwila jest nowy współlokator. Warunkiem mieszkania z nimi, ma być opieka nad Kacperkiem. Jeżeli ktoś tego nie robi, wyrzucają go z domu. To właśnie jeden ze współlokatorów miał nagrać, jak partner Żanety wkłada do pralki niespełna dwuletniego chłopca.
Matka dziecka broni swojego partnera. Uważa, że nigdy nie stosował przemocy wobec Kacpra. Odpiera także zarzuty dotyczące nadużywania alkoholu przez Tomasza K.
Wiem, że on tego nie zrobił. Nigdy nawet go nie uderzył. Jedynie, co - krzyknął, jak coś źle zrobił. Czasem. Jakbyśmy się nad nim znęcali, tak jak mówią ludzie, miałby widoczne ślady. (...) Wypić to każdemu się zdarzy. Ale on nie pił dużo. Jedynie piwo raz na dwa tygodnie, może rzadziej. Ostatnio jak wypił więcej to były trzy kieliszki wódki i od razu źle się czuł. Nie chciał po prostu. Odkąd go znam, ani razu nie podniósł ręki na mnie, ani na dziecko. Boję się, że stracę dziecko, że przyjdzie ktoś, że go zbierze, tak jak mnie kiedyś. I że nie będę miała nic do gadania - wyznaje Żaneta.
O losie chłopca i jego matki ma zdecydować sąd rodzinny, który wszczął postępowanie w sprawie ograniczenia władzy rodzicielskiej. Partner pani Żanety wciąż przebywa w areszcie. Drugi z podejrzanych o krzywdzenie dziecka wyszedł na wolność za poręczeniem majątkowym - informuje Dziennik Wschodni.
_Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.