Do jednego z warszawskich komisariatów zgłosił się 35-latek, który przyznał się do morderstwa. Miał 2,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu, ale funkcjonariusze poważnie potraktowali jego słowa. Zaprowadził ich do swojego mieszkania przy ul. Długosza na Woli - informuje TVN Info.
Policjanci w jednym pokoju odkryli głowę 41-letniej kobiety, w drugim jej korpus. Według cytowanego przez TVN24Tomasza Oleszczuka z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji, podejrzany o zabójstwo konkubiny przebywa teraz w areszcie. Zostanie przesłuchany dopiero wtedy, gdy wytrzeźwieje. Sprawę bada już prokuratura.
Według sąsiadów, mężczyzna i jego konkubina byli alkoholikami. W ich domu często dochodziło do kłótni i bójek. Jak podaje reporter TVN24 Tomasz Zieliński, który rozmawiał z mieszkańcami bloku, domniemany morderca cały poranek zachowywał się dziwnie. Chodził po osiedlu i zaczepiał ludzi, mówiąc im, że "obciął głowę manekinowi".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.