Premiera "Verkracht of Niet" (zgwałcona czy nie) 7 listopada zbiegła się w czasie z serią skandali z gwiazdami Hollywood oskarżanymi o molestowanie. Show szokowałoby nawet bez takiego kontekstu. Stacja Bnnvara zdecydowała, że niczym w programie Michała Fajbusiewicza "997" przedstawiać będzie historie oparte na faktach.
Aktorzy wcielają się w bohaterów procesów dotyczących przestępstw seksualnych. Wcześniej ci sami ludzie będą te domniemane gwałty czy molestowanie odgrywać - czytamy w "The Independent".
Producent "Verkracht of Niet", Bernard van den Bosch, za burzę wywołaną w holenderskich mediach (pierwszy odcinek widzieli tylko dziennikarze), wini "ostry tytuł". Zapowiedź premiery "Zgwałcona czy nie" spotkała się z oskarżeniami o przekraczanie granic dla zwiększania oglądalności.
Najpierw ludzie wytykali nam ten tytuł, teraz skarżą się, że chcemy pokazać program w złym momencie. Skandale z Hollywood pokazują tylko, że sprawa gwałtu jest mocno nieoczywista. To osobiste dramaty. Ktoś nazywa to gwałtem, ktoś inny widzi w tym niegroźne seksualne spotkanie. Nasz show dotyczy właśnie tej szarej strefy - tłumaczy.
Każdy odcinek będzie zawierał intymne sytuacje między dwom osobami. Autorzy "Verkracht of Niet" postanowili pokazać różne warianty molestowania. Jak widać z udostępnionego na stronie show zwiastunu, w jednych inicjatorem seksu jest mężczyzna, w innych kobieta.
W programie znajdzie się też wątek procesu. Decyzję sędziego komentować będą później widzowie.
14 młodych ludzi z panelu widzów będzie komentować, czy ostateczny wyrok był słuszny.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.