Młoda kobieta miała zostać zgwałcona podczas pobytu w areszcie. Według jej zeznań pewnej nocy do celi, w której przebywała, zakradł się nieznany mężczyzna, który wykorzystał ją seksualnie. W wyniku gwałtu kobieta zaszła w ciążę i urodziła syna. Ja informuje "Polska The Times", poszkodowana toczy w sądzie batalię z zarządem aresztu w Lesznie, w ramach której domaga się przeprowadzenia badań DNA zarówno osadzonych, jak i pracujących tam mężczyzn.
Jak dotąd kobieta pozwała 30 mężczyzn. Jednak Sąd Rejonowy Poznań Grunwald i Jeżyce domaga się od niej uzasadnienia wniosku o przeprowadzenie badań DNA u każdego z nich. Dotychczas pobrano próbki materiału genetycznego od dwóch funkcjonariuszy oraz dwóch osadzonych w areszcie, lecz badania nie potwierdziły ojcostwa żadnego z nich.
W tej sprawie irytuje mnie bezradność naszego państwa. Ona konsekwentnie mówi o gwałcie. Jednak prokuratura nie przebadała wszystkich mężczyzn z aresztu. A ta sprawa jest łatwa do wyjaśnienia. Kompleksowe, rzetelne badania wszystkich mężczyzn wyjaśniłyby, czy rzeczywiście doszło do gwałtu - cytuje wypowiedź byłego prawnika kobiety "Polska The Times".
Kobieta szukała pomocy nie tylko w sądzie. Zwróciła się także do związanej z urzędującym prezydentem inicjatywy Duda-pomoc oraz różnych fundacji zajmujących się prawami kobiet. Nigdzie jednak nie uzyskała jakiegokolwiek wsparcia. Areszt śledczy w Lesznie odmawia komentarza w sprawie pozwu byłej osadzonej.
Zobacz także:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.