Peter i Lynne Crouch wyjechali do Dominikany, aby tam spędzić okres bożonarodzeniowy, a także uczcić urodziny kobiety. Jednak dzień przed Wigilią Lynne zaczęła się źle czuć. Najpierw dolegały jej ogólne osłabienie oraz nudności, jednak jej stan stopniowo się pogarszał. Para postanowiła udać się do szpitala.
Lekarze, którzy badali Lynne, nie mieli pojęcia, co jej dolega. Zażądali, aby Peter zapłacił 2 tysiące dolarów za wykonanie zupełnie niepotrzebnego testu ciążowego. Mężczyzna, chcąc jak najszybciej ratować małżonkę, zgodził się na to, chociaż wiedział, że ciąża jest niemożliwa. Gdy okazało się, że miał rację, lekarze doszli do wniosku, że powodem złego samopoczucia jest pasożyt i pod tym kątem rozpoczęli leczenie.
Mimo przyjmowania leków w kilka godzin stan Lynne stał się krytyczny. Na jej ciele pojawiły się rozległe, fioletowe plamy. Była tak słaba, że nie mogła podnieść się z łóżka. Zmarła w dzień swoich 54. urodzin.
Peter całkowicie się załamał. Jak sam mówił, miał ochotę umrzeć razem z żoną. Jednak musiał szybko otrząsnąć się z żałoby i zając formalnościami dotyczącymi sprowadzeniem Lynne do rodzinnej Anglii. Udało się to wykonać dopiero po miesiącu. Zanim jednak zezwolono na pogrzeb, miejscowy patolog musiał wykonać sekcję zwłok. Wtedy dokonał strasznego odkrycia.
Okazało się, że ciało Lynne było okropnie okaleczone. Brakowało gałek ocznych, serca, żołądka i 6 innych organów. Szpital, w którym zmarła żona Petera, twierdził, że nie wie, co się stało z narządami oraz że przekazali nienaruszone ciało. Ponadto sekcja wykazała, że powodem śmierci wcale nie był pasożyt, a zapalenie opon mózgowych.
Peter nie dał za wygraną i przez ponad pół roku walczył, aby odzyskać brakujące części ciała swojej żony. W końcu mu się to udało, niespodziewanie szpital przysłał wszystkie brakujące narządy. Jednak Peter nie wierzy, aby należały do jego żony. Fakt, że przez pół roku nikt o niczym nie wiedział, a nagle wszystko się wyjaśniło, jest dla niego bardzo podejrzany.
Mężczyzna jest przekonany, że narządy Lynne zostały skradzione i sprzedane na czarnym rynku, a te, które dostał, należą do innych zmarłych. Zapowiedział już, że zlecił testy DNA i, jeśli coś nie będzie się zgadzało, rozpocznie walkę w sądzie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.