Przedstawiciele świątyni twierdzą, że władze wiedziały o szczątkach zwierząt. Na swoim Facebooku napisali, że tygrysy zmarły śmiercią naturalną i były trzymane w zimnie od 2010 wedle instrukcji weterynarza, który zakazał kremacji. Adisorn Nuchdamrong, szef Departamentu Parków Narodowych w Tajlandii, w rozmowie z Agencją Reutera jednak zaprzecza takim informacjom, pisząc, że świątynia informowała departament o śmierci tygrysów, ale nigdy tak młodych.
Pracujący w świątyni zagraniczni wolontariusze poinformowali nas o swoim znalezisku i pokazali lodówkę. Pewnie twierdzili, że to, co odbywa się w świątyni, nie jest w porządku. Na pewno ciała trzymano tam z jakiegoś powodu - powiedział Agencji Reutera Adisorn Nuchdamrong.
W ostatnim czasie świątynia jest na celowniku służb zajmujących się dziką przyrodą. Chodzi o powiązania z przemytem tygrysów, które zabijane są w celu produkcji tradycyjnych leków. Wojna z przemytnikami, mająca na celu uratowanie zagrożonego gatunku, trwa już kilkanaście lat.
Buddyjska świątynia w prowincji Kanchanaburi mocno kojarzona jest z tygrysami. Turyści z całego świata przyjeżdżają do niej, aby zrobić sobie zdjęcia z małymi zwierzętami i nakarmić je z butelki.
Autor: Tomasz Wiślicki
Teraz serce internetu w jednej aplikacji. Bądź na bieżąco i pobierz w Google Play albo App Store.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.