29-latek stracił kontrolę na trasie w pobliżu West Marton. Wpadł w poślizg przez jedną z wielkich kałuż na drodze i uderzył w Nissana Qashqaia, którym podróżowało pięć osób. Poszkodowany kierowca opisał wypadek jako "potężne uderzenie", które spowodowało, że jego samochód zamienił się w pułapkę. W środku oprócz uwięzieni byli jeszcze jeden pasażer i trójka wnuków właściciela Nissana.
Sprawca wypadku podszedł do wraku samochodu żeby sprawdzić co stało się z pasażerami. Kierowca Nissana miał błagać o to, by Horsfall pomógł trójce dzieci, obiecując przy tym, że nie powie policji, że go widział. Ten jednak odwrócił się na pięcie i uciekł za pobliskie wzgórza, gdzie się ukrył.
Horsfall mimo wszystko zadzwonił na policję. Zdecydował jednak, że zamiast poinformować o wypadku z potencjalnymi ofiarami, zgłosi kradzież własnego samochodu. Twierdził, że samochód zniknął sprzed domu w Ginsburn, gdzie brał udział w imprezie.
Uwięzioną rodzinę uwolnił pierwszy przejeżdżający kierowca. Szczęśliwym trafem był to strażak. Kierowca Nissana został uwolniony po ponad godzinie. Okazało się później, że on i jego pasażerowie mieli poważne obrażenia wewnętrzne, które mogły zagrażać ich życiu. Wszyscy zostali przewiezieni do szpitala.
Kłamstwo Horsfalla szybko się wydało. Po aresztowaniu przyznał się do winy, mówiąc, że kłamał, bo "spanikował" i był "przerażony" tym co się wydarzyło. Oskarżony, którego sąd skazał już w 2008 roku za niebezpieczną jazdę, przyznał się do składania fałszywych zeznań, niezgłoszenia wypadku i nieudzielenia pomocy poszkodowanym.
Sprawca wypadku został skazany na 10 miesięcy więzienia i otrzymał zakaz prowadzenia samochodu przez rok, który zacznie obowiązywać, gdy wyjdzie na wolność.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.