Być może została zgwałcona. Małgorzata G. z Ujeźdźca Małego koło Trzebnicy nie wie, kto był ojcem jej dziecka. Według akt sprawy dopiero następnego dnia po zabawie we wrocławskim klubie zorientowała się, że miała z kimś stosunek.
Nie ustalono kim jest ojciec. Była pijana albo ktoś podał jej jakąś odurzającą substancję. Podejrzana nie współpracowała w tej sprawie ze śledczymi - napisano w uzasadnieniu aktu oskarżenia, który cytuje "Gazeta Wrocławska".
O ciąży dowiedziała się przypadkiem. W drugiej połowie grudnia zeszłego roku lekarze z wrocławskiego szpitala uświadomili nastolatkę o jej stanie. Rodzina niczego nie zauważyła, a 18-letnia wówczas dziewczyna bała się powiedzieć rodzicom prawdy. Urodziła w sylwestra.
Zobacz też: Znaleźli ją prawie 80 lat temu. Teraz odkryli tajemnicę czaszki
Zaniosła dziecko do lasu. Wyniki sekcji zwłok wykazały, że nastolatka urodziła żywą dziewczynkę. Śledczy uznali, że noworodek był "zdrowy", mimo że miał 0,11 promila alkoholu we krwi. Nastolatka twierdzi, że dziecko miało zamknięte oczy i nie dawało znaków życia. Przysypała je liśćmi w lesie, gdzie dziewczynka zmarła z wychłodzenia.
Ciało schowała w szafie. Po kilku godzinach 19-latka wróciła po zwłoki, które owinęła ręcznikami i schowała w swoim pokoju. Kilka tygodni później w innej sprawie odwiedziła wrocławski szpital, w którym skłamała, że urodziła w Trzebnicy. Personel sprawdził tę informację i powiadomił policję.
Grozi jej 5 lat więzienia. Teraz prokuratura oskarża 19-latkę o zabójstwo i znieważenie zwłok. Jej czyn zaklasyfikowano jako zabójstwo dziecka w tzw. szoku poporodowym.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.